W ostatnim wpisie, wskazałam wam, kilka ciekawych wrześniowych opcji weekendowego zwiedzania czeskich winnic. Jeśli dysponujecie dodatkowym urlopem, to w tym samym czasie możecie pojechać nieco dalej na południe Europy. Dodając do nawigacji 3 dodatkowe godziny, zyskujecie pobyt w uroczej winnej krainie, która w przewodnikach – nie bez przyczyny – oznaczona jest zielonym sercem.
Krainą o której mówię jest Styria. Ten niewielki region winiarski, leży w większej części w Austrii, ale też jego fragmenty znajdują się w Słowenii. Po stronie austriackiej, region nazywa się Steiermark, natomiast po stronie słoweńskiej to Štajerska. Przyznaję, że nasze doświadczenie ze Styrią, zostało zebrane dość przypadkowo i ograniczało się do dwóch miejscowości. Austriackiego Gamlitz i słoweńskiego Mariboru. jednakże zrobiła na nas tak duże pozytywne wrażenie, że z chęcią tam niebawem wrócimy, a wam możemy z czystym (zielonym) sercem polecić.
Miasteczko Gamlitz ostatnio zawitało na czołówkach gazet na całym świecie – za sprawą ślubu austriackiej ministry spraw zagranicznych i jej niecodziennego gościa – Władimira Putina. Wesele, czy jak kto woli kontrowersyjny happening polityczny, odbył się dokładnie tydzień po naszej wizycie. Mając w pamięci, rozmiar i charakter tego miasteczka, aż trudno wyobrazić sobie tam większą wycieczkę, a co dopiero takie medialne wydarzenie. Gamlitz jest bardzo małe, niezwykle urokliwe, otoczone pięknymi winnicami. Jest to idealne miejsce do wyciszenia, niespiesznego delektowania białym winem. Białym, bo najlepsze wina tutejszych producentów są lekkich białych odmian. Warto zamawiać klasyki sauvignon blanc, chardonnay (zwany tutaj morillon), a jeszcze lepiej smakować welschriesling, muskateller, traminer (gewurztraminer)i weißburgunder (pinot blanc).
Po stronie słoweńskiej wypijecie podobne wina białe, ale musicie szukać pod innymi nazwami, np. welschriesling to laski rizling, furmint to sipon, a pinot gris to dla Słoweńca sivi pinot. W Mariborze oprócz degustacji, możecie zobaczyć najstarszą winorośl na świecie. Ten stary krzew (stara trta) to lokalna odmiana zametovka, mający ponad 400 lat. Może nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż krzew ten nadal wydaje owoce (do 50 kg rocznie), z którym w dalszym ciągu produkuje się – niewielkie ilości – wina. Szczęliwy, komu uda się załapać na 1 z 100 butelek. Z oczywistych względów, krzew został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa.
Gdzie nocować w Styrii? W Gamlitz możecie nocować zarówno w hotelach, jak i bezpośrednio na winnicach. Polecamy wam szczególnie czterogwiazdkowy hotelik z małym basenem Weinlandhof. Kuzyn właściciela, prowadzi z żoną inny popularny Hotel am Marktplatz – Landgasthof Wratschko. W tym miejscu znajduje się też jedna z najpopularniejszych restauracji w mieście. Na miejscu możecie wypić lampkę wina z burmistrzem miasteczka, który prywatnie jest ojcem właściciela. W obu hotelach macie do dyspozycji darmową taksówkę, które dowozi do wszystkich wybranych winnic. Waszym zadaniem jest tylko dobre rozplanowanie trasy waszego szlaku degustacyjnego.
Jeśli chodzi o stronę słoweńską, to bardzo chciałam zamówić pobyt w Chateau Ramšak – vineyard glamping resort, najlepiej w domku na drzewie. Niestety na miesiąc przed naszą wizytą, na stronie nie było żadnego wolnego miejsca. Ostatecznie nocowaliśmy w uroczym rustykalnym Baščaršija Etno House.
Na koniec, gastro wskazówka. W Styrii spotkacie się z nazwą: Buschenshank. Nie ma ono polskiego odpowiednika, a można by je przetłumaczyć jako: tawerna, albo bardziej gospoda winna – czyli miejsce, gdzie można udać się na degustację win bezpośrednio od danego producenta i spróbować dań kuchni lokalnej – co w przypadku Styrii (zarówno austriackiej jak i słoweńskiej) oznacza m.in. potrawy z dodatkiem tłoczonego lokalnie oleju z pestek dyni). Buschenschanki serwują tylko zimne dania, ale są to wysokojakościowe przekąski. Warto zamówić sałatki z różnych odmian fasoli, z olejem z dyni i lokalnym chlebem – pyszne!